Styl komunikacji z klientami w czasie pandemii

Styl komunikacji z klientami w czasie pandemii

Bez wątpienia dominującym impulsem, decydującym o zakupie jest OBRAZ. Jesteśmy przecież w przeważającej części wzrokowcami, dlatego też gastronomia coraz świadomiej stawia na profesjonalne sesje produktowe i wysokiej jakości filmy promocyjne. Nie mniej jednak SŁOWO zawsze jest obecne w komunikacji między przedstawicielami sektora HORECA, a gośćmi czy klientami. Teksty reklamowe i sprzedażowe muszą być pisane świadomie i bazować na pogłębionym researchu, tylko wówczas mają szansę wygrać wyścig z prężącą muskuły konkurencją. Ale czy ten sam styl powinniśmy zachować w dobie kryzysu, jaki spotkał branżę? Czy treści nasączone hura-optymizmem i okraszone słowną wirtuozierią nie będą zbyt drażnić? I co z pospolitym biadoleniem i utyskiwaniem?

Pisz. Cały czas bądź w kontakcie
Jeśli Twój lokal zdecydował się na dowóz/wynos, musisz koniecznie znaleźć czas, siłę i chęci na nieustanny kontakt ze stałymi i potencjalnymi klientami. Social media zalewane są niepokojącymi informacjami i tematy krążą wokół epidemii. Jeśli napiszesz na Facebooku w poniedziałek rano, wieczorem Twój post zniknie – możesz mi wierzyć. Dlatego pisz codziennie o swojej ofercie. Nie trać czasu na piękne projekty graficzne (choć też są ważne), zrób zdjęcie telefonem pysznej zupy, którą właśnie przygotowujecie i wstaw krótki post: „Dziś najlepsza pomidorowa pod słońcem! Kto chętny?”. Wszystko zajmie Ci kilka chwil, a zyskasz. Co? Po pierwsze nie spadną Ci zasięgi, po drugie częste posty mają większą szansę się przebić, po trzecie – dodasz otuchy swoim pracownikom, którzy przecież drżą o swoje posady. Uspokoi ich fakt, że się starasz. 

Bądź szczery. Ludzie i tak wyczują fałsz
To nie jest czas na działania podprogowe, manipulację słowem, obrazem, obietnicą. Nie marudź, bo przecież wszystkim jest ciężko, dlatego teksty w stylu „Rząd jest do…” na profilu restauracji jest kiepskim pomysłem. Wszyscy są zmęczeni, przestraszeni, źli. Ale my chcemy, aby zdecydowali się na zakup jedzenia z naszego lokalu. Dlatego warto postawić na szczery przekaz. Jaki? „Nasze fine diningowe menu chwilowo odpoczywa, a na Was czeka jakże smaczna, polska kuchnia z regionalnymi smaczkami. Kto chętny?”. W taki sposób oznajmiamy, że aby przetrwać, trzeba było szybko przeorganizować kartę menu i dać coś bardziej pospolitego, ale równie smacznego. Szczerość, ale bez negatywnej emocji.  

Nie eksperymentuj. Nie ryzykuj uraty fanów
Strona WWW czy profil w social mediach musi pozostać merytoryczny. Doradca gastronomiczny nie powinien publikować postów/ memów o obecnej sytuacji. Restauracja nie może sobie pozwolić na teksty o wołających o pomstę do nieba cenach maseczek itd.. Dlaczego? Przecież jest wolność słowa. No tak… Ale gastronomia walczy o przetrwanie. Uda jej się to z pomocą gości. A Ci też są zmęczeni, przesyceni wciąż tymi samymi newsami. Potrzebują świeżości, wytchnienia! A zdjęcie czegoś smacznego zawsze poprawia apetyt. Warto mieć to na uwadze, by nie stracić obserwujących. Oni są naszą szansą.  

Pisz krótko. Wystarczy prosty przekaz
Przyjdzie jeszcze czas na słowną ekwilibrystykę. Teraz trzeba trafić słowem do celu, a zawijasy, ozdobniki, epitety, wyszukana stylizacja językowa w tym nie pomogą. Jeśli macie w ofercie wątróbkę drobiową z cebulką i ogórkiem to nie piszcie, że owa wątróbka leży pod kołderką ze skwierczącej cebulki, a ogórek przyjaźnie puszcza do nich oko. Nie nadawajcie tym potrawom nazw, nie chowajcie najważniejszego przekazu pod niepotrzebnymi wyrazami. Cały czas myślcie, jak Wasi klienci. Oni boją się o jutro, znaleźli się w nowej sytuacji, są zdenerwowani. A dobre jedzenie i szczery przekaz są tym, co choć chwilowo może im poprawić nastrój.

Andżelika Nowak

Zadaj pytanie ekspertowi

Udostępnij ten wpis